Popularne posty z tego bloga
Turcja - turecki wschód, cz. 2
Dawno temu zaczęłam opisywać swój wyjazd na wschód Turcji w 2007 r. Po 4 latach czas najwyższy dokończyć opowieść i przejść do kolejnych tureckich wątków. Previously : - podróż pociągami i autokarami do Turcji przez Ukrainę, Rumunię i Bułgarię; - wizyta w Malatyi, na Nemrut Dağı, w Şanlı Urfie, Harranie; - przyjazd do Diyarbakır i zwiedzanie miasta. Domy Mardin Do Mardin wybrałam się dolmuşem z Diyarbakır (ok. 8 TL). Po drodze minęliśmy kilka checkpointów, przy jednym z nich musieliśmy się zatrzymać do rutynowej kontroli. Na wschodzie takie checkpointy to nic zaskakującego, zwłaszcza im bliżej jest się granicy. Mają one na celu wyłapanie potencjalnie (lub nie) niebezpiecznych osób (czyt. Kurdów), mogących zburzyć narodowy spokój. Dwa transporty Malowane odrzwia Mardin położone jest na zboczu wzgórza. Wrażenie robi już widok z dołu, kiedy widzi się malownicze miasto w górze. Im wyżej, tym starsze budynki. Kiedy wysiadłam na główny...
"Wspominactwo i inne religie"
30 marca 2014 r. przebiegłam swój pierwszy półmaraton. Z czasem o 6 minut lepszym niż zakładałam. To była wielka przyjemność, bo i pogoda dobra (słońce i lekki wietrzyk) i organizacja w porządku (ostatnie metry z niesamowitym dopingiem), i ludzie na trasie fajni - kibice i biegacze. Ogólnie - pozytywne doświadczenie, które jeszcze bardziej mobilizuje mnie do biegania. Kiedy zatem przeczytałam felieton ( tutaj ) pana Dominika Zdorta w "Rzeczpospolitej", wybuchnęłam śmiechem. Inni internauci doskonale skomentowali ten bardzo niskich lotów tekst, więc pomijam tę część. Felieton ów przypomniał mi się natomiast dzisiaj i stwierdziłam, że o tym, jak bardzo jest to zły dziennikarsko tekst, świadczyć może fakt, że używając stwierdzeń pana Zdorta odnośnie biegania, doskonale można by opisać dzisiejszy dzień w Warszawie.
Komentarze
Prześlij komentarz