Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2010

Sąsiedzi

Kiedy pada słowo sąsiedzi, zawsze kojarzy mi się ono ze znaną dobranocką i charakterystyczną, monotonną melodią, która po jakimś czasie zaczynała mocno irytować. Ale tym razem będzie o innych relacjach. Ponieważ nigdy nie miałam wychodzącego zwierzaka w domu (rybki wszak w żadne interakcje nie wchodzą), ze zdziwieniem obserwuje, jak posiadanie kota wpływa na zacieśnianie więzów sąsiedzkich. W ciągu dwóch tygodni, od kiedy Chianti jest u mnie, rozmawiałam z większą ilością mieszkańców kamienicy niż przez półtora miesiąca mieszkania tutaj. A kiedy wyszłam dziś z kotem na dwór, to na dodatek poznałam chyba troje sąsiadów z pobliskich budynków. A mały biały kotek w różowych szelkach (bo innego koloru akurat nie było) - wygląda przerażająco słitaśnie i słodziakowo... I całe szczęście, że mam Chianti - dzięki niej nie usłyszałam wyrzutów za wczorajszą kolację ze znajomymi, która zaowocowała powstaniem piosenki na motywach pt. "Żal", którą, dzięki otwartym z powodu upału oknom, us

Kot w dom, radocha w dom

Otóż i nadeszła ta wiekopomna chwila, kiedy kot zawitał do mojego domu, a Brazylia przegrała z Holandią w meczu ćwierćfinałowym Mistrzostw Świata w piłce nożnej 2010. I choć kibicowałam "kanarkom", to włażący mi do góry po nogawce kot sprawia, że nie za bardzo przejmuję się wynikiem meczu. Mimo że kotka przebywa u mnie od wczoraj, zdążyła już pobić się z dywanem, wspiąć się na tapczan i fotel, poplątać kable, obsikać raz podłogę, walczyć z moją stopą w kapciu. Normalnych kocich zabawek się boi...