Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2011

"Arszenik"

Obraz
Teatralnie zrobiło się ostatnio. Czas na kolejne refleksje.  fot. Bartosz Warzecha, z: http://www.teatrbaj.waw.pl/  Chyba założę fanclubTeatru Malabar Hotel. Obejrzałam ich kolejny spektakl, tym razem w Teatrze Baj w Warszawie, i znowu się zachwyciłam. Tym razem był to spektakl "Arszenik" z inspiracji "Arszeniku i starych koronek" Josepha Kesselringa. Wystąpiły, w wielu rolach, dwie aktorki: Agnieszka Baranowska (gościnnie) i Magdalena Dąbrowska. Świetna scenografia (że tak nawiążę do wcześniejszych wynurzeń), zabawny tekst, w którym sztuka Kesselringa przeplata się ze współczesnymi odwołaniami kulturowymi, także teatralnymi i fantastyczne wykonanie, potwierdzające klasę aktorów lalkowych. Wystarczy płaszcz, maska, sprawne ciało i głos. Tylko diwe aktorki, a siedem postaci... Uśmiechnęłam się, słysząc ironiczy komentarz do niektórych poczynań teatralnych, nawiązanie do znanych mi osób z kręgu kultury polskiej (nie tylko tej współczesnej).Wszystko trafne i wc

"Tango"

Szczerze mówiąc, nigdy się nie zastanawiałam, dlaczego Mrożek kazał swoim bohaterom w ostatniej scenie tańczyć właśnie ten taniec. Na początku XX wieku chocholi taniec odbywał się przy dźwiękach weselnej wiejskiej muzyki. W II połowie XX wieku funkcję tę przejmuje tango. Dlaczego, skoro jest to taniec zmysłów? Może wiedział, że w interpretacji jego dramatu przez Jerzego Jarockiego w Teatrze Narodowym rolę Eleonory zagra Grażyna Szapołowska, a Dominika Kluźniak będzie biegać topless po scenie? Nagość i krzyk w teatrze nie budzą we mnie negatywnych reakcji, jeśli wynikają ze sztuki bądź z przyjętej jej interpretacji. Z "Tangiem" te dwie rzeczywistości nie mają nic wspólnego. Toteż razi wyjątkowo ich użycie. Po ludzku pisząc - bez sensu. Całość całkiem ciekawa głownie dzięki interesującemu pomysłowi na włączenie widowni w dzianie się dramatu. W pierwszym akcie, tym, w którym wszystko stoi na głowie, widzowie usadzeni są na scenie, a właściwie wokół niej. Aktorów można niemal d

Filmy dwa: "Soul kitchen" i "Black swan"

Ostatnio obejrzane. "Soul kitchen" w reżyserii Fatiha Akina, znanego bardziej z mroczniejszych obrazów (jak np. "Głową w mur"), to niemiecka komedia. O marzeniach, o miłości, o przyjaźni, o tym, jak bolesna może być przepuklina kręgosłupa i jak skuteczny może być turecki kręgarz. O tym, że czasami rozstanie z czymś dotychczasowym (pracą, miłością, mieszkaniem), może okazać się zbawienne. Kilka przednich scen (włamanie do biura - rulez!). Ciekawe zestawienie aktorów. Uroczy film - dwoma słowami :) "Czarny łabędź" Darrena Aronofsky'ego też prowadzi do śmiechu. Zgoła jednak innego. Po kilku przemyśleniach, burzliwych mailach i rozmowach w knajpie zwerbalizowałam, jak odbieram ten film. Groteskowa wariacja o obłędzie na podstawie znanego baletu (swoją drogą inscenizator tłumaczący w jednej z pierwszych scen tancerzom fabułę "Jeziora łabędziego" powalił mnie na łopatki - tu groteska była chyba niezamierzona). Nina ma obsesję doskonałości, po