Zakładki

Wolny czas między cmentarnymi spacerami postanowiłam wykorzystać na przeczytanie odłożonych artykułów. Tych znalezionych w internecie i tych z różnych czasopism przeze mnie kupowanych. Tak więc na podłodze piętrzy się stos papieru, a "Zakładki" w przeglądarce ciągną się w nieskończoność. Odkładane z przeświadczeniem, że kiedyś znajdę na to czas i przejrzę, przeczytam. A to wszystko w poczuciu, że tyle wartościowych rzeczy się dzieje, ukazuje, a ja nie jestem w stanie ogarnąć tego wszystkiego. I głos z tyłu głowy, że powinnam o czymś wiedzieć, na czymś jeszcze się znać. Życie w globalnej wiosce, także kultury i nauki, nie jest łatwe. Im więcej wiesz, tym bardziej jesteś poważany, choć przecież nie da się wiedzieć wszystkiego.  Selekcja wiadomości też nie należy do najłatwiejszych. Leonardo da Vinci w XXI  wieku to projekt raczej niemożliwy.

Wyjścia są dwa. Można swoją ograniczoność zaakceptować i robić swoje - żyć "tu i teraz" z umysłem otwartym na nowe doświadczenia. Być, w pewnym sensie, jak dziecko - nieustanne zadziwienie światem daje wolność od przymusu wiedzy na każdy temat. Ale można też stworzyć siebie z trudnych słów, uzurpując władzę nad rozmówcami. Tak jak jedna z moich profesor ze studiów, która zamiast zapytać nas onegdaj o znaczenie przestrzeni w utworze, zapytała o semantykę spacjalną utworu... 

Czy współczesne kłopoty z tożsamością nie biorą się przypadkiem z tego, że zbyt często wchodzimy do salonu krzywych luster naszych bliźnich i przeglądamy się w ich oczach? W napięciu, z nadzieją, z ogromnym pragnieniem akceptacji i bycia podziwianym.

Wracam więc do nieprzeczytanych artykułów, stron, książek z ulgą, że i tak nie dowiem się wszystkiego.  Najwyżej zapytam znajomych :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Z górzystej perspektywy

"Wspominactwo i inne religie"