Kot w dom, radocha w dom

Otóż i nadeszła ta wiekopomna chwila, kiedy kot zawitał do mojego domu, a Brazylia przegrała z Holandią w meczu ćwierćfinałowym Mistrzostw Świata w piłce nożnej 2010. I choć kibicowałam "kanarkom", to włażący mi do góry po nogawce kot sprawia, że nie za bardzo przejmuję się wynikiem meczu. Mimo że kotka przebywa u mnie od wczoraj, zdążyła już pobić się z dywanem, wspiąć się na tapczan i fotel, poplątać kable, obsikać raz podłogę, walczyć z moją stopą w kapciu. Normalnych kocich zabawek się boi...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Z górzystej perspektywy

"Wspominactwo i inne religie"