Saga o ludziach książki

Wyobraźnia ludzka nie zna granic. Zaczęło się od niewinnego wyznania kolegi na facebooku: "Don't read books. Books kill people". A moje równie niewinne stwierdzenie, o stworzeniu opowieści o walce książek, ambitnych i czytadeł, na słowa i sprzedaż, wywołało lawinę twórczych komentarzy ad vocem. Cytuję je, podając inicjały biorących w niej udział:

AS: Ja bym nie przeceniała wpływu książek na ludzkość. Przynajmniej w dzisiejszych czasach, skoro tylko 38% Polaków miało w ostatnim roku w ręku książkę... Ale opowieść, w której książki przejmują władzę nad światem, hmm. I walka między ambitną literaturą a czytadłami. Walka na słowa i sprzedaż :)
ZZ: Jeśli i na słowa i na sprzedaż to pewnie dość wyrównana, co? ;) Można by z tego sagę zrobić w takim wypadku. Pierwsza część: o zmierzchu Ptasiek i Bridget Jones boso ale w ostrogach grają w klasy ;D
JW: Druga część: Po stu latach samotności nad panem Lodowego Ogrodu przemknął cień wiatru :D
AR: przeminęły z wiatrem wichrowe wzgorza lubiewa.
(...)
JW: Przypomnimy to panu hurtowo, rzekli Jonathan Strange i pan Norrell do pana Cogito.
AR: Los utracony w archipelagu gułag
AS: No i się zaczęła: Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną w domu nad rozlewiskiem...
ZZ: "Całe zdanie nieboszczyka brzmiało: W szklanym kloszu widziałem nadejście małej apokalipsy". Powiedziała siedząca na dywanie dziewczynka w Czerwonym płaszczyku.
ZZ: "Tylko głód i jedwab" - dodał Lesio.
AS: W końcu wszyscy jesteśmy podejrzani i grozi nam paragraf 22!
JW: A Bóg wie, gdzie jest Ubik ;)
AS: Czeka na Godota :)
ZZ: Ale gdzie? Jak go ostatnio widziałam buszował w zbożu.
JW: Urządza piknik na skraju drogi i słucha, o czym szumią wierzby ;)
MK: Na sniadaniu u Tiffany'ego podano kwiat kalafiora i smazone zielone pomidory.
MK: Jak spotkalem sie z rybami? Mialem slepe szczescie - spiewaly w Ukajali.
JW: Gawędziarz snuł opowieści o kronopiach i famach, a Tomek wśród łowców głów przeżywał miłość w czasach zarazy.
ZZ: W domu obiecanym, nad Niemnem mieszkała Helena w stroju niedbałem.
JW: Wiele hałasu o nic! :D
AR: Biały śnieg i deszcz jesienny.
JW: Exeunt, followed by a bear.... Za dużo Szekspira :D
ZZ: Oskar i Pani Róża spotkali na wakacjach Mikołajka i inne chłopaki (gdy zwiedzając Wieżę Jaskółki zatrzymali się, by podziwiać portret Doriana Graya).
ZZ: Gdy Mistrz i Małgorzata przekroczyli granicę tajemniczego ogrodu spostrzegli, że w tym innym świecie wszystko było czerwone od krwi elfów...
AS: A na archipelagu Gułag,dumna i uprzedzona Ania z Zielonego Wzgórza rozpamiętywała swoje dzieje grzechu.
AS: Ups, archipelag gułag już był, to niech będzie, że na tajemniczej wyspie...

Komentarze

  1. http://kryhaa122.wrzuta.pl/audio/3etQzgohyfV/lona_webber_-_bumbox
    To K. chciał wstawić ten link, ale mu nie wyszło,więc to czynię za niego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Wspominactwo i inne religie"

Z górzystej perspektywy