Niebezpieczeństwo teatru

M. Gogol, Ożenek, reż. I. Wyrypajew, Teatr Studio
(fot.: www.teatrstudio.pl)
Iwan Wyrypajew okazuje się być czołowym reżyserem w Polsce. A obejmie dyrektorstwo w teatrze w Moskwie. Jury nagrody Paszporty "Polityki" w uzasadnieniu przyznania mu wyróżnienia napisało: 

"Nagroda za przypomnienie polskiemu teatrowi, że sztuka sceniczna może również być poezją. Za wiarę w siłę opowieści i żelazną konstrukcję tekstu oraz eksperymenty ze sceniczną tożsamością aktora".

A mi najbardziej podoba się w sztukach przez niego reżyserowanych (trzech swoich i jednej Gogola, z których obejrzałam Taniec "Delhi" i Ożenek) to, że nie pozwala zapomnieć widzowi, gdzie się znajduje. Nie ma czwartej ściany, są zwroty do widza, niczym w dziewiętnastowiecznym teatrze gwiazd. Tylko funkcja inna. Zamiast bezpiecznej perspektywy z zaciemnionej sali, oświetlone twarze i niebezpieczeństwo wciągnięcia w spektakl. Sztuczność, która prowadzi do tego, co mistyczne. Sam Wyrypajew nieustannie podkreśla, z jakiego kręgu kulturowego pochodzi, stąd nie można nie wspomnieć, a właściwie nie można nie brać pod uwagę specyficznego religijnego kontekstu. W Ożenku podkreślony on został oprawą muzyczną, którą wykonywał pięcioosobowy chór śpiewający prawosławne pieśni. Nagle sztuka odczytywana zazwyczaj jako prosta komedia nabrała nowego, a może raczej - właściwego znaczenia.

Przesadne gesty, tworzące z aktorów niemal lalki, maski z utrwalonym wyrazem twarzy, każą się zastanawiać, po co to. Czy rzeczywiście chodzi tylko o wywołanie śmiechu? Czuję się niekomfortowo na tych sztukach i to jest ich zaleta. Czuję się niewygodnie, bo nachalna sztuczność bije po oczach i stawia pytanie: dlaczego nie ma udawania? dlaczego teatr nie jest "zwierciadłem przechadzającym się po gościńcu" (jak Stendhal określił powieść naturalistyczną)? Na początku XX w. "czwarta ściana" w teatrze, czyli granie tak, jakby widza nie było, stało się objawieniem i pozwoliło odkryć teatr niezależny od widza, od jego humorów i łaski. Szybko jednak zaczęto burzyć ową ścianę, by wrócić do istoty teatru, w którym widz jest także aktywnym uczestnikiem. By poczuć się bezpiecznie w roli obserwatora, można pójść do kina. Teatr zaś jest niebezpieczny i taki powinien być, by nie zgubić swojego sensu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Wspominactwo i inne religie"

Sztuka dla sztuki raz jeszcze, czyli o nie zadawaniu pytań