Wszystko, co powiesz przy dziennikarzu, może być użyte bez Twojej wiedzy...

... nawet, jeśli dotyczy to prywatnej rozmowy.

Jakoś długo nie chciałam wierzyć, że dziennikarze, z każdej tzw. strony, tak niecnie wykorzystują swoich rozmówców. Zaczęło to do mnie docierać po kilku rozmowach z ofiarami tychże dziennikarzy. Nie liczy się prawda, liczy się sensacja; nie liczy się człowiek, liczy się informacja.

Doświadczyłam tego dziś na własnej skórze. Komentarze do linka na facebooku, który jest przestrzenią dla mnie prywatną i nie mieszam jej z zawodową, zostały uznane jako "wypowiedź" dla portalu. A co ciekawe, nie wykorzystała tego osoba, z którą wymieniałam komentarze, a która pracuje w tym portalu, a redakcyjna koleżanka, mająca dostęp do jej konta na fb.

W ostatnim numerze "Sensu" (3/30 2011), którego tematem są "Tajemnice i sekrety", Mariusz Szczygieł opowiedział historię z początków swojej kariery dziennikarskiej, kiedy, mimo że rozmówczyni prosiła go o zachowanie dyskrecji, w tekście zdradził to, co ona powierzyła mu w zaufaniu. Jego znajoma uświadomiła mu: "zdradziłeś, czytelnik teraz myśli, że jesteś reporterem, któremu nie można zaufać". Czuję coś w ten deseń.

Tylko czemu się tu dziwić, skoro dziennikarzami zostają teraz ludzie bez pasji, piszący na każdy temat i zmuszeni do tego, żeby na każdym kroku szukać sensacji, która się sprzeda, a ich  samych wypromuje. Nawet kosztem zaufania i szacunku...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Z górzystej perspektywy

"Wspominactwo i inne religie"