Warszawiacy

Natchniona znalezionym przypadkiem blogiem o Londynie, którego autor nieświadomie wszedł mi na ambicję (bo jest tak fajnie napisany: http://londynskieoko.blogspot.com), stwierdziłam, że mogę i ja, nieco z perspektywy przyjezdnej, zamieszczać wpisy o Warszawie. Zwłaszcza, że w tym roku mija 10 lat od kiedy się tu sprowadziłam.
Na początek o warszawiakach.

Mieszkańców stolicy można podzielić na kilka kategorii (oczywiście pomijam wszystkie "pomiędzy", kategoryzacja ma to do siebie, że lubi ostre przedziały i uogólnienia).

1. Warszawiak z dziada pradziada.
Zasadniczo najbardziej neutralny. Nie przeszkadza mu rozwój miasta, a jednocześnie dzieli z nim jego historię. Lubi opowiadać.

2. "warszawka"
Snobizm wychodzi tu każdym porem skórnym i innymi otworami ciała. Często rdzenny warszawiak, ale chełpiący się życiem w metropolii - mieście nowoczesnym i lanserskim. Chodzi do klubów z VIPami, jada w designerskich restauracjach, zakupy robi w Almie i Kuchniach Świata. Autobus i tramwaj - na takie dno komunikacyjne jeszcze nie spadł. Żyje w swoim świecie, iluzji miasta stworzonej na jego potrzeby z widokami jak w polskich serialach czy komediach romantycznych (patrz: "Magda M", "Tylko mnie kochaj", itp.).

3. "pieprzona warszawka"
"warszawka" tylko z mniejszymi pieniędzmi. Często osobnik taki wywodzi się z rodziny, która sprowadziła się tu po wojnie, ale z racji zasiedzenia przez urodzenie mieni się rdzennym warszawiakiem (a dzielnicą mu Ursynów). To wszyscy Ci z warszawskimi rejestracjami, którzy nigdy nie biorą na stopa, a w innych miastach podkreślają, że są "Z W-A-R-S-Z-A-W-Y". Z racji swego kompleksu rodziny mimo wszystko przyjezdnej, lubią wypominać innym ich niewarszawskie pochodzenie. Z braku wystarczających funduszy - chodzą do mniej lanserskich klubów, ale takich, gdzie może poczuć się wystarczająco szpanersko. Co ciekawe, wielu mieszka z rodzicami nawet po 30 roku życia - bynajmniej nie z powodu braku pieniędzy na samodzielne życie (tym samym nie wrzucam tu wszystkich moich znajomych mieszkańców Warszawy, którzy dzielą dom z rodzicami, bo muszą, a nie dlatego, że im wygodnie). Stąd stać ich na owe wypasione kluby i codzienne kawy w Starbucksie (za prąd, mieszkanie, itp. i tak zapłacą rodzice).

4. Studenci
Bardzo liczne grono. Co widać zwłaszcza po wyludnieniu środków komunikacji miejskiej w czasie wakacji i nagłym tłoku w październiku. Chyba najbardziej luzacka ekipa. Przeważnie na wynajętym, coraz rzadziej w akademiku czy w pokoju przy starszej pani. Klienci nocnych kebabów i studenckich imprezowni w rodzaju Proximy czy Parku. W okresie sesji zimowej i letniej łatwo rozpoznawalni w środkach komunikacji dzięki trzymanym w ręku notatkach, które próbują ogarnąć.

5. "Zarabiacze"
Warszawa dla nich to tymczasowy przystanek, źródło pieniędzy i powód do narzekania. Emigracja w ramach kraju, z silnym poczuciem przywiązania do swojej małej Ojczyzny i równie silną nienawiścią do "bezdusznego molocha" stolicy. Żadnych imprez, żadnych spacerów (twierdzą, że Warszawa cała jest z betonu i nie ma tu w ogóle zieleni), tylko praca-spanie-telewizja. Z ulgą witają każdy weekend, kiedy wracają w rodzinne strony, do domu!

6. "podwarszawiacy"
Mieszkańcy podwarszawskich miejscowości. Ze stolicą związani organicznie, chodź tworzą oddzielny organizm. Zasadniczo - symbioza. Do miasta jeżdżą na większe zakupy, do pracy lub szkoły. Nie identyfikują się z Warszawą, ale kiedy się ich zapyta gdzieś w Polsce skąd są, najczęściej mówią, że z Warszawy.

7. "warszawscy niewarszawiacy"
Ci, którzy przyjechali (na studia, do pracy) i zostali, tworząc tutaj nowy dom. Obok rdzennych warszawiaków, grupa najbardziej otwarta na miasto i widząca w nim duży potencjał. I mimo że na święta nadal wyjeżdżają poza miasto (co lubi wypominać "pieprzona warszawka"), to wracają już do domu, a nie na uczelnię czy do pracy.

I tak się kręci te 2,5 miliona ludzi wokół Pałacu Kultury :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Wspominactwo i inne religie"

Sztuka dla sztuki raz jeszcze, czyli o nie zadawaniu pytań