Meandry sztuki współczesnej
Przyznaję, sztuka współczesna jest dla mnie jedną wielką zagadką. Próbuję od jakiegoś czasu, zgodnie z mądrą radą Asi, podejść do niej na zasadzie: toleruję wszelkie pomysły artystów, wierząc, że ich liczne eksperymenty zaowocują kiedyś jakimś prawdziwym dziełem sztuki. Ale jedno wydarzenie, a właściwie "dzieło sztuki", spowodowało ostatnio, że ciśnienie poszło mi w górę. W Galerii Zachęta do lutego można oglądać wystawę prac Zbigniewa Libery, który zasłynął m.in. instalacją obozu koncentracyjnego zbudowanego z klocków lego. Pośród wielu eksponatów - bardziej i mniej ciekawych, mocniej czy słabiej przemawiających, znalazła się praca Obrzędy intymne . Jej bohaterką (jak również Perseweracji mistycznych , ale to akurat mnie nie dotknęło), jest babcia artysty, którą opiekował się on do śmierci. Niewidoma, zniedołężniała staruszka, żyjąca w swoim świecie, pokazana jest na zdjęciach oraz na filmie. Ale pokazana jest w sytuacjach szczególnych - właśnie w obrzędach intymnych. Wid