Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2013

Z górzystej perspektywy

Obraz
Szczyty Mięguszowieckie Kinga Baranowska, polska himalaistka, powiedziała jakiś czas temu: "Zawsze powtarzałam, że w górach jak w soczewce widać to, co dzieje się na nizinach. Tam wszystko jest skondensowane, widać wszystkie emocje, ludzi takich, jakimi są. Wszystko widać jak na dłoni". Mówiła to w kontekście ataku terrorystów na wspinaczy pod Nanga Parbat oraz bójki Szerpów ze wspinaczami pod szczytem Mount Everestu. Mi przypomniały się jej słowa w nieco niższych górach, podczas trzydniowego wypadu w Tatry. I wcale nie znaczy to, że będzie tylko negatywnie w tym wpisie. Z plecakiem przewędrowałam z Kuźnic, przez Murowaniec, przełęcz Krzyżne, Dolinę Pięciu Stawów i Świstówkę do Morskiego Oka; potem z mniej wypchanym plecakiem weszłam na Rysy i Kazalnicę (zaiste, jak właściwa to nazwa dla tego miejsca właśnie się przekonałam). Kiedy chodzi się samemu, różne refleksje przychodzą do głowy. Mi zwłaszcza podczas pierwszych dwóch dni.

Warszawo ma...

Obraz
Fot. Hubert Śmietanka, CC creativecommons.org/licenses/by-sa/2.5/deed.pl Spieszyłam się dziś, by po pracy załatwić wszystkie sprawy w możliwie krótkim czasie. Bardzo chciałam na 18 dotrzeć na warszawski skwer u zbiegu al.  Solidarności i ul. Leszno. Bo 5 sierpnia to szczególny dzień - ustanowiony przez Radę Miasta Ogólnowarszawskim Dniem Pamięci Mieszkańców Woli zamordowanych przez Niemców podczas powstania warszawskiego. Ale w tym dniu w sposób szczególny pamięta się o wszystkich ofiarach cywilnych powstania. Kiedy chodzi się po Muzeum Powstania Warszawskiego, jest w nim jedno miejsce (bo nawet nie sala), które bardzo szybko odziera zwiedzającego ze złudnego wrażenia, że w powstaniu było "fajnie". To miejsce, do którego nie wpuszcza się dzieci, bo mówi się w nim o rzezi Woli. Nie pacyfikacji, nie walkach o Wolę, ale właśnie o rzezi. Jej mieszkańców nie mordowano, a zarzynano. Jerzy Jankowski, inicjator ustanowienia tego święta, ocalały z rzezi Woli, przypomniał, że w

Turcja - turecki wschód, cz. 2

Obraz
Dawno temu zaczęłam opisywać swój wyjazd na wschód Turcji w 2007 r. Po 4 latach czas najwyższy dokończyć opowieść i przejść do kolejnych tureckich wątków. Previously : - podróż pociągami i autokarami do Turcji przez Ukrainę, Rumunię i Bułgarię; - wizyta w Malatyi, na Nemrut Dağı, w Şanlı Urfie, Harranie; - przyjazd do Diyarbakır i zwiedzanie miasta. Domy Mardin Do Mardin wybrałam się dolmuşem z Diyarbakır (ok. 8 TL). Po drodze minęliśmy kilka checkpointów, przy jednym z nich musieliśmy się zatrzymać do rutynowej kontroli. Na wschodzie takie checkpointy to nic zaskakującego, zwłaszcza im bliżej jest się granicy. Mają one na celu wyłapanie potencjalnie (lub nie) niebezpiecznych osób (czyt. Kurdów), mogących zburzyć narodowy spokój. Dwa transporty Malowane odrzwia Mardin położone jest na zboczu wzgórza. Wrażenie robi już widok z dołu, kiedy widzi się malownicze miasto w górze. Im wyżej, tym starsze budynki. Kiedy wysiadłam na główny