Całkiem udane skutki korków w mieście

Wracałam dziś z pracy. Musiałam przebić się z jednej dzielnicy, przez centrum i Wisłę do domu. Korki straszliwe, jak w japońskim mieście. Doszłam więc spacerkiem (khe, khe :) ) do tramwaju, przejechałam na drugą stronę rzeki i dalej znowu z buta, przedzierając się przez remontowaną Francuską (na której na szczęście i jak zwykle, mimo że ulica niby zamknięta z powodu prac, robotników żadnych i sprzętu nie było, no, może jeden spychacz). A po drodze - niespodzianka. W ramach ozdoby okiennej:


Przypomniała mi się baśń Andersena o dziewczynce w czerwonych bucikach... Może mieszka tam jakiś odrąbywacz dziecięcych nóżek, pazernych na blichtr :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Wspominactwo i inne religie"

Z górzystej perspektywy